Bez zdartych płyt

Bez zdartych płyt

Badania potwierdzają intuicję: ponad połowa abonentów serwisów streamingowych ogranicza repetowanie płyt i utworów po wielokroć ze względu na bogactwo muzyki – 30 mln utworów – od którego dzielą ich jedynie kliknięcia. W przypadku rozczarowania szybko szukają szczęścia gdzie indziej.

50 zł zainwestowane w CD domagało się przynajmniej kilkakrotnego podejścia do kosztownego materiału. Do przeciętnych nawet rzeczy człowiek starał się samego siebie przekonać. Często nie było zresztą alternatywy – kolejny zakup przy kolejnej wypłacie. Skutek: „Słaba płyta, ale nawet ją polubiłem”.

Niby stymulowało to sławetne relacje z muzyką. Zawsze próbuję to jednak – ryzykownie – przełożyć na inne dziedziny sztuki i nie tylko sztuki. Czy chcielibyśmy ograniczyć zasoby bibliotek, liczbę dostępnych filmów i seriali, zakres kuchni oferowanych w danym mieście czy kierunków wyjazdowych – żeby wymusić „relację”, wybronić nas przed powierzchownym konsumpcjonizmem?

Autorzy grafiki piszą:

Dobry marketing i porządny singiel mogą przekonać ludzi do kupna słabego albumu. Ale jak dotąd nie wynaleziono sposobu, by przekonać ich do słuchania płyt, które im się nie podobają.

Podobnie jak w innych dziedzinach życia – także tych poważniejszych niż układanie playlisty – ochłonięcie z ekscytacji otwartym nagle kramem alternatyw może nam zając dłuższą chwilę. Szczególnie starszym pokoleniom, bo młodsze dorastają już w warunkach nadpodaży i z radością nurzają się w morzu możliwości.

Ciekawe tylko, jaki będzie kształt świata muzyki mocniejszej (wymuszonej streamingiem i „rozpakowaniem” albumu), z którą łączą nas jednak słabsze relacje (bo skaczemy z kwiatka na kwiatek). A może odpowiedź co roku poznajemy już od dawna przy okazji letnich festiwali.

Fine.




Dodaj komentarz