Luty skradł nam wiosnę

Luty skradł nam wiosnę

Roland Leighton urodził się na początku wiosny 127 lat temu, wychowywał się przy Abbey Road. Jego rodzice pisywali książki przygodowe. Sam też miał talent do pisania, podobno uczniowskie nagrody musiał wozić do domu taczkami. Chciał być pismakiem, ale w oksfordzkim koledżu rozkręcił się jako poeta, co przydało mu się po poznaniu – poprzez jego kumpla, a jej brata – Very Brittain. Później wydała bestsellerowy pamiętnik z I wojny światowej, w którym opisywała leczenie rannych żołnierzy i opłakiwała utratę ukochanego.

Poznał ją, mając 19 lat. Rok później postanowił pójść na front. Z powodu krótkowzroczności przyjęcia w szeregi odmówiła mu brytyjska marynarka. Potem królewscy artylerzyści. Potem wojska logistyczne. Przyjął go Królewski Pułk Norfolk, został nawet porucznikiem.

Verę Brittain widywał tylko na przepustkach, mimo to zaręczyli się latem 1915 r., dwa lata po pierwszym spotkaniu. Miał już wtedy za sobą służbę we Francji i w Belgii, gdzie jego żołnierski entuzjazm wyparował. Snajper dopadł go we francuskim okopie w przeddzień wigilii tego samego roku, kilka miesięcy po zaręczynach i dwadzieścia lat z hakiem po narodzinach.

*

„Oczekiwanie, które musiało towarzyszyć przełomowi wieków; patriotyzm, który musiał towarzyszyć początkowi wojny; rozczarowanie, które musiało nadejść zaraz potem. Ta huśtawka nastrojów była tym, co mnie w tej historii zafascynowało” – mówił o inspiracji do utworu „A Life (1895 – 1915)” Mark Hollis, który tę ośmiominutową kompozycję o Rolandzie i Verze umieścił w sercu swojego pierwszego i ostatniego solowego albumu.

Dlatego przez te osiem rozlazłych, wspaniałych minut Hollis huśta słuchaczem atonalnymi flecikami, tamburynami, niezrozumiałymi zawodzeniami. Hollis przekonywał, że istotniejszym od tego, co się śpiewa, jest jak się śpiewa: „Po prostu tak czułem”.

*

Pierwsza i ostatnia płyta solowa Hollisa rozpoczyna się utworem „The Colour of Spring”. Co po raz pierwszy nie kojarzy mi się w pierwszej kolejności z trzecią płytą Talk Talk, którą zwykłem zapodawać 20/21 marca – w tym roku nie zapodałem – lecz z wypuszczonym dwa tygodnie temu utworem „Obudź się!” Saszy Czemerowa, muzyka z Czernihowa, jednego z pierwszych miast poturbowanych przez Rosjan w przeddzień pięknej wiosny obecnego roku, po dwóch tygodniach inwazji kompletnie otoczonego, ale i tak dalej bombardowanego. Chuje.

W tej średniej muzycznie piosence Czemerow nawołuje: „Pobudka! Luty skradł nam wiosnę!”.

*

Putin skradł im wiosnę, skradł nam wiosnę. Putin kilka dni temu na moskiewskim stadionie, oddzielony od tysięcy w większości przymusowych lub opłaconych wyznawców kilometrami dystansu sanitarnego, recytował Pismo Święte: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”.

Wiosenna płyta Talk Talk rozpoczyna się utworem „Happiness is Easy”. Hollis ostrzegał 36 lat temu:

Take good care of what the priests say
’After death it’s so much fun’
Little sheep, don’t let your feet stray

Na okładce jego pierwszej i ostatniej solowej płyty jest Baranek Boży, chleb wielkanocny, który Stephen Lovell-Davis – ależ ma mocarnego instagrama – sfotografował gdzieś na południu Włoch. Hollis tak tłumaczył wybór okładki:

„Podoba mi się, że coś wydaje się wychodzić z jego głowy, jakby fontanna myśli. Fascynuje mnie też sposób, w jaki ułożone są oczy. Gdy zobaczyłem to zdjęcie po raz pierwszy, nie mogłem się powstrzymać od śmiechu. Ale jednocześnie jest w tym coś niezwykle tragicznego”.

*

O Talk Talk w 2021, 202020192018201720162015201420132012201120102009.

 

🇺🇦




Dodaj komentarz