Co roku martwię się, czy uda się zebrać chociaż dyszkę fajnych teledysków do podsumowania wideo, bo w ciągu roku wiele zjawiskowych rzeczy się nie widzi. A potem pojawia się problem z nadmiarem.
Podoba mi się to, że gdy przegląda się je jeden po drugim, to równie dużą przyjemność jak te symfoniczne, robione za ogromną kasę – i często świetne, patrz tegoroczny hymn futbolowy – dają te kameralne, gdzie braki budżetowe uzupełniają wyobraźnia i humor.
Tylko co z tą Polską?!