Zwierzęta też się zabijają

Zwierzęta też się zabijają

Półtora roku temu wylądowałem po raz pierwszy w życiu w Hiszpanii, miałem spędzić tydzień w górkach godzinę drogi od Madrytu, zostałem pięć tygodni.

Zakochałem się i odkryłem, że bez hiszpańskiego na prowincji nawet podstołecznej ani rusz. Toteż zacząłem pośpiesznie uczyć się języka z DuoLingo, bo jakoś trzeba odnaleźć się w podstawowych sytuacjach sklepowo-uliczno-knajpianych, zamówić wegetosta z frytkami, bez pepsi.

Uczę się dalej z ogromną przyjemnością, bo żaden język mi tak nie wchodził jak hiszpański, a skutkiem ubocznym tej nauki jest to, że zaczynam rozumieć nazwy latynoskich i hiszpańskich zespołów, które przez lata poznałem dzięki bihajpowi.

I to okazuje się ciekawe, weźmy pierwsze z brzegu (w moim amatorskim tłumaczeniu):

Arranquemos del Invierno – Zaczynamy Zimę (Chile)
El Mato a un Policía Motorizado – Zabił Policjanta na Motorze (Argentyna)
La Hipocresía Mató al Gato – Hipokryzja Zabiła Kota (Chile)
Los Animales También Se Suicidan – Zwierzęta też się Zabijają (Chile)
Triángulo de Amor Bizarro – Dziwnaczny Trójkąt Miłosny (Hiszpania)
El Gran Poder de Diosa – Wielka Moc Bogini (Dominikana)

Myślę o polskiej konkurencji, mamy coś godnego? Ano mamy. Kombajn do Zbierania Kur po Wioskach. Big Cyc. Sztywny Pal Azji. Nagły Atak Spawacza. Zabili Mi Żółwia.

Ale! W Polsce większość z tych kapel z założenia przymróżała oko, a ci Latynosi serio grają. Czasem wręcz symbolizują ambitną lokalną alternatywę, jak Dziwnaczny Trójkąt Miłosny czy Zabił Policjanta na Motorze.

Spytałem o sprawę naszego argentyńskiego korespondenta, tako rzecze Rodrigo:

I really laughed with your insight of band names in Spanish… Well, El Mató a un Policía Motorizado is kind of a meme on Twitter. Users joke with the name of the band and the news headlines on TV, it’s fun haha. For example, if a headline says „Policía mató a criminal” they say things like „indie bands have crazy names nowadays”.

No ale cóż, w świecie anglosaskim od prawie trzech dekad alternatywę symbolizują Radiogłowi. A w japońskim Tokijskie Wypadki. Chińczycy szczycą się swoim Chinese Football, i tu najtrudniejszego z języków na szczęście uczyć się nie trzeba.




2 komentarze

  1. Marcin Małecki pisze:

    Triángulo de Amor Bizarro to ładne mrugnięcie okiem do New Order, lubię.
    Z dziwacznych/nieoczywistych propozycji nazw polskich zespołów przychodzą mi do głowy: Łagodna Pianka, Syndrom Paryski, Lewe Łokcie, Towary Zastępcze, Duży Jack, Furia Futrzaków, Nerwowe Wakacje, Noc Muzeów. Ale to jednak dwuczłonowe nazwy, chyba mało kto decyduje się na bardziej rozbudowane warianty – jak już, to jednak po angielsku (The Car Is On Fire, Eric Shoves Them In His Pockets, The Band of Endless Noise, Tropical Soldiers in Paradise).
    W ostatnich latach jeśli chodzi o nazwy, najczęściej można spotkać rzeczowniki w mianowniku liczby mnogiej – Zwidy, Wczasy, Zawody, Ugory, Sztylety, Totemy, Kresy, Żurawie, Gołębie, Rycerzyki, długo można wymieniać… W sumie może to jest pomysł na jakiś festiwal pod nazwą Liczba Mnoga?

  2. Mariusz Herma pisze:

    Fajny komentarz, dzięki! To są znakomite przykłady i absolutnie nie odmawiam wyobraźni polskim zespołom, też zauważam ten jednowyrazowy trend – poza liczbami mnogimi (dorzucam Kwiaty, Tuleje i Kosmonauci) mamy też taki Jantar czy Niemoc, no i nierzeczowniki – Rzekomo albo Jeszcze.

    Jedna różnica względem latynoskich przykładów – nikt z nich nie jest znany gospodyniom (i gospodarzom) domowym, nie jest tematem memów, gdy portale newsowe coś napiszą. Może gdyby The Dumplings jednak byli Pierogami?

    Festiwal – jechałbym, szczególnie gdyby to były Liczby Mnogie!

Dodaj komentarz