Odkryłam program, w ramach którego Spotify współpracuje z siecią firm produkcyjnych dostarczających platformie – jak to ujął jeden z byłych pracowników – korzystną finansowo muzykę.
Odkryła to Liz Pelly i opisała w wydanej właśnie książce „Mood Machine”. Przy tej okazji w nowej „Polityce” piszę o artystach-widmo, którzy zalewają Spotify i oficjalne playlisty serwisu z tzw. muzyką tła. Tracą prawdziwi twórcy, a kto zyskuje?
PS. Wkrótce po publikacji artykułu dostałem anonimowego maila: „Fejkowa muzyka jest też tworzona w Bielsku Białej na gigantyczną skalę od jakiś dziesięciu lat przez [nazwa firmy]. Z tego, co pamiętam, jeden zespół muzyków studyjnych „tworzy” tam 50 albumów dziennie”.