Spośród wszystkich tekstów, które w swojej dziennikarskiej karierze popełniłem, jednym z moich ulubionych jest ten szukający odpowiedzi na pytanie: dlaczego Azjaci kochają Chopina. Oczywiście zbiegł się z Konkursem Chopinowskim (w 2010 roku).
Przypomniało mi o tym tekście Google – dostałem właśnie gratulacyjnego maila, informującego, że w ostatnim tygodniu wpis z treścią tamtego tekstu wygenerował 1,23 tys. odsłon. Powód? Tłumy rodaków chcą się obecnie dowiedzieć, „dlaczego japończycy kochają chopina”, „dlaczego azjaci lubią chopina”, „dlaczego chopin jest popularny w japonii” i tak dalej:
Do dumy z tamtego tekstu mocno przyczynił się fakt, że wkrótce po publikacji w „Przekroju” został kupiony, przetłumaczony i wydrukowany w periodyku japońskim. Czyli przesadnie nie konfabulowałem.
Pięć lat później – znów w związku z konkursem, ale także z wycieczką do Szanghaju i Pekinu, gdzie moje niezapowiedziane wizyty i pytania o Chopina budziły niepokój dyrekcji szkół muzycznych, wzywano nawet oficjelów – napisałem o tym, dlaczego Chińczycy kochają Chopina.
Tegoroczny konkurs w tym kontekście przegapiłem, choć jak widać archiwa nadrabiają. Ale pewnie powinienem już szukać biletów do Azji na rok 2030.
![]()


