Sky Ferreira – Night Time, My Time (Capitol)
Po pierwszym przesłuchaniu pojąłem, czemu wytwórnia tak długo blokowała wydanie jej debiutu, tak że szesnastolatka zdążyła dobić pełnoletności arabskiej i pozwolenia na wstęp do singapurskich kasyn. Przy drugim obrocie zrozumiałem, dlaczego nu-metal i electropop umarły wkrótce po narodzinach, a kilka innych ćwierćgatunków z góry oddało walkę walkowerem. Podczas trzeciego podejścia dotarło do mnie wreszcie, przed widmem czego w wieloletni niebyt umknęły tuzy muzy irlandzkiej z The Corrs i The Cranberries na czele. A przy czwartym odkryłem, że przeboje naszych podstawówkowych dyskotek były znacznie gorsze, niż chciałaby pamięć. Po piątym przesłuchaniu załapałem, czemu pokazała cycki. W trakcie szóstego zorientowałem się, że to dopiero szósty utwór.
.
Ja przesłuchałem całe dwa razy, bo po pierwszym nie uwierzyłem, że to rzeczywiście może być takie złe.