Prywatnie od początku omijałem temat ukraińskiej Miss Japonii, szczególnie gdy z mediów japońskich (i ukraińskich) przeskoczył się do międzynarodowych, a zaraz potem do polskich.
Gdy więc od redaktora działu Świat w „Polityce” dostałem zapytanie o tekst na ten temat – podparty słuszną uwagą, że od lat (dekady?) obiecuję coś dla niego napisać – broniłem się, że już wszyscy o tym napisali. Odparł, że my zrobimy to „głębiej”.
No to w nowym numerze „Polityki” próbuję trochę pogłębić.