styczeń 2015

Ylja

Ylja

Mimo że debiutowali dwa lata temu, dopiero niedawno dowiedziałem się o ich istnieniu, ale prześlicznym „Sem Betur Fer” natychmiast przypomnieli mi, czemu swego czasu Islandia tak zachwycała, szczególnie gdy śpiewa po islandzku.

Założycielskie dziewczęta Bjartey Sveinsdóttir oraz Guðný Gígja Skjaldardóttir były tak miłe, że udzieliły nam krótkiego wywiadu.

Fine.


„Birdman”, „Whiplash” i inne perkusjonalia

„Birdman”, „Whiplash” i inne perkusjonalia

Zabawnym zbiegiem okoliczności w kinach spotkały się dwa filmy perkusyjne: „Birdman” i „Whiplash”. I tylko pozornie ten drugi wydaje się bardziej bębniarski od pierwszego.

O uwagę, później zachwyt konkuruje kilka elementów „Birdmana”. Talent Edwarda Nortona znaliśmy jednak wcześniej. Podobnie oko Emmanuela Lubezkiego, który w „Grawitacji” przećwiczył wszystko, czego potrzebował tutaj. Zarys fabuły i obsadzenie w roli głównej Michaela „Batmana” Keatona, który gra aktora, który gra siebie – fantastycznie podwójna aluzja. Ale prawdziwą niespodzianką jest ścieżka dźwiękowa. Zasadniczo improwizacja perkusyjna.

Antonio Sanchez, absolwent Boston’s New England Conservatory na kierunku improwizacji jazzowej, zasłynął jako bębniarz w Pat Metheny Group. Jak wspomina, zrazu chciał podarować każdej z głównych postaci „Birdmana” własny motyw muzyczny. Reżyser Alejandro G. Iñárritu odparł, że to dokładne przeciwieństwo tego, o co mu chodzi: „Jesteś perkusistą jazzowym, masz improwizować”.

Sanchez improwizował więc do opowieści Iñárritu. Ten najpierw streszczał mu daną scenę, a potem niejako dyrygował improwizacją:

Miał zamknięte oczy, siedział naprzeciwko mnie i podnosił rękę za każdym razem, gdy Riggan [główny bohater] robił coś innego. Ilekroć widziałem ten gest, zmieniałem nastrój i intensywność grania.

Nagraliśmy 60 czy 70 takich podejść. Gdy zaczęto składać film, podłożyli tamte demówki pod obraz i z tego, co słyszałem, używali ich jako metronomu. Film zainspirował bębny, a bębny zainspirowały film.

Potem wszystko musiał nagrać od nowa, znów improwizując do zmontowanych już scen. Wspomina, że potrzebowali „postarzyć” brzmienie bębnów, bo ich barwy – przecież surowe! – wciąż były zbyt czyste dla takiego filmu. Co ciekawe, gdy w jednej z ostatnich scen z tła wyłania się na chwilę typowy kinowy podkład – przez opętańczy monolog nieco Godspeedowy – wydaje się chwytem żenująco oczywistym jak na tak oryginalny film.

Akcja „Birdmana” dzieje się w Nowym Jorku, podobnie jak „Whiplash”, czyli dość prostej opowieści o zderzeniu ambitnego młodego bębniarza z radykalnymi metodami nauczycielskimi pewnego wykładowcy. Oba filmy szkoda porównywać, ale przyznaję – oglądałem „Whiplash” z podobnym przejęciem. Czy za to napięcie odpowiada właśnie ustawienie perkusji na pierwszym planie, czy z filmem o skrzypku, gitarzyście (albo karatece) byłoby podobnie?

Na pewno „Whiplash” ma miejsce w czołówce najczęściej krytykowanych tytułów roku. Zarzut główny dotyczy tortur, jakie głównemu bohaterowi zadaje szef reprezentacyjnej orkiestry uczelnianej, i jakie adept zadaje sam sobie. Latające talerze, zakrwawione pałeczki, permanentne poniżanie studentów. Czy rzeczywiście przesada?

Znam wystarczająco wielu kształconych muzyków, by wiedzieć, że łzy nad klawiszami czy smyczkiem to normalka. Wystarczy zobaczyć, jak pot leje się z czół perkusistów jazzowych (czy metalowych), by uwierzyć, że w salce prób leją się i łzy. A może i coś innego.

Pozostaje więc pytanie o metody nauczycielskie. Absolwenci kulturalnych polskich konserwatoriów mogą wykpiwać „Whiplashowe” dramaty, ale skąd wiedzą, co dzieje się w najbardziej prestiżowych salkach Ameryki, „czyli świata” – jak to ktoś ujmuje w filmie?

Antidotum na wątpliwości daje lektura zdumiewającej rozmowy Janka Błaszczaka z Janem Młynarskim, który do takiego ośrodka w USA trafił:

Poszedłem na ten film z dziewczyną i już po pierwszych trzech scenach powiedziałem jej, że to jest niesamowite, bo ja miałem przecież identycznego nauczyciela.

(…)

„Otwórzcie nuty na sześćdziesiątej stronie – dziś gramy «Maiden Voyage» Hancocka”. A ja to znałem jedynie pobieżnie, ze słyszenia, nie mając pojęcie o formie i specyfice tego utworu. Jednak on każe mi siadać i grać. Zacząłem i on zastopował mnie po półtora taktu i powiedział: „Co ty tu robisz, stary?”. A ja miałem poczucie, że realizuję życiowe marzenie i niemało na to poświęciłem, a on się pyta: „Skąd ty jesteś?”.

Oczywiście on to wiedział i to było czyste aktorstwo. „Z Polski!? O ja pierdolę, stary, jak ja ci współczuję! Jakie to musi być straszne urodzić się Polakiem! Ale wiesz co zrób – wracaj tam, kurwa, bo do tego na pewno się nie nadajesz”. I to były moje pierwsze zajęcia.

(…)

Dobrze pamiętam zajęcia, na których grałem ćwierćnuty na talerzu. Coś, o czym nie miałem wcześniej żadnego pojęcia. Siedzimy. Ja to gram, a on cały czas mnie szturcha. I robi to w taki sposób, że po dziesiątym razie myślę tylko o tym, żeby mu nie przywalić. A on ewidentnie robi to, żeby mnie wkurwić. A ja gram i słyszę tylko: „Nie przestawaj! Nie przestawaj, kurwa!”. I mnie szturcha. „Więcej, więcej! Dlaczego, kurwa, tak głośno!”. I cały czas mnie uderza. Pograłem tak z dziesięć minut, kiedy kazał mi przestać.

(…)

Przy siódmej, a może ósmej lekcji zacząłem wchodzić z nim w taką bezpardonową rywalizację. Za wszelką cenę chciałem mu pokazać, że mogę. To była kwestia ambicjonalna. I wtedy zrozumiałem, że oni w ten sposób odsiewają słabe charaktery. Potrzebują tylko tych mocnych. Dopiero kiedy przejdziesz ten hardcore, to on uzna, że nie traci na ciebie czasu, że z tobą można coś zrobić.

Dalej mowa o rywalizacji, zostawaniu w szkole po nocach, bo słyszysz, że inni nadal ćwiczą, o tym, że możesz z kolegami chodzić na piwo, „ale zrobisz wszystko, aby na następnej lekcji nauczyciel powiedział, że jesteś lepszy” – mówi Młynarski. I każdym zdaniem potwierdza, chyba ku zdumieniu największych nawet entuzjastów filmu, prawdziwość „Whiplash”.

Jednocześnie Młynarski usprawiedliwia, a przynajmniej nadaje sens tym metodom – dokładnie tak, jak euforycznym finałem robi to reżyser „Whiplash” Damien Chazelle. Skąd tak dobre wczucie się w bębniarską dolę? Ano Chazelle sam w liceum próbował sił jako jazzowy perkusista. I podobno przegrał.

„Nami bębniarzami nikt się nie zajmuje. Robi się filmy o wszystkim z wyjątkiem bębniarzy. I oto nagle jeden film o perkusiście, a drugi z perkusyjną ścieżką dźwiękową – cieszy się we wspomnianym wywiadzie Antonio Sanchez. To dla nas dobry czas”. I dla nas t-t-t-t-też.

Fine.


Polish Music Export

Polish Music Export

Nasze polskie podsumowanie 2014 obejrzało dotąd 25 tys. osób i to bynajmniej nie tylko z Polski. Widziałem Japończyków dyskutujących o liście na Twitterze, a takiego maila dostałem od pewnej pakistańskiej dziennikarki muzycznej:

I’ve been listening to the Poland 2014 list and wow! The music scene there sounds really great. All bands on the list have such a unique, great sound. I really like that album Pizza by Die Flöte.

Od roku coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że to nie Polacy powinni decydować o tym, które polskie zespoły wysyłane są za granicę.

poland


Gdyby kazano mi wybrać dwa kraje

Gdyby kazano mi wybrać dwa kraje

Długo bym się nie zastanawiał. Oczywiście są Chile i Meksyk skupiające to, co najlepsze na całej scenie latynoskiej. Jest Izrael, rozpostarty pomiędzy kulturami i niebywale rozwinięty infrastrukturalnie, oraz coraz ciekawszy dla mnie Bliski Wschód – dzisiaj publikujemy tamtejsze ścieżki roku 2014. Są Indie i Pakistan, choć ich alternatywa mimo rozmiarów samych krajów nie większa jest od naszej. Są Słowacja i Czechy, w przypadku których zachodzi odwrotna dysproporcja.

Gdyby było trzeba, wystarczyłyby mi Japonia i Brazylia.

Japonia, bo niebywale różnorodna. Nasi Japończycy wybrali 50 płyt roku nie tylko bez trudu, ale też ograniczając się w zasadzie do tamtejszego indie. Cieszyłem się tutaj, że zdołaliśmy wybrać zacną polską trzydziestkę, ale umieściliśmy na niej przecież zarówno drugą najlepiej sprzedającą się płytę minionego roku, czyli Artura Rojka, jak i szereg płyt, których nakład zmieścił się zapewne w trzech cyfrach. Gdyby Japończycy równie szeroko (!) spojrzeli na swoją scenę, potrzebowaliby trzycyfrowego zestawienia.

Brazylia ze względu na jakość. W zestawieniu z japońskim tamtejsza scena – co pokazuje także nasz wybór 30 brazylijskich płyt roku – wydaje się relatywnie jednorodna. Są oczywiście różne instrumentaria i inspiracje, ale nad tym wielkim krajem wisi jakby wspólny duch muzyczny. Odległe chronologicznie i geograficznie płyty mogą się przez to wydawać zbyt do siebie podobne i rozumiem tych, których Brazylia szybko nuży. Mnie brak zaskoczeń stylistycznych rekompensuje poziom tamtejszego songwritingu. Dobry smak, którego brak dyskwalifikuje 90% muzyki z innych krajów. Tutaj proporcje są odwrotne.

No i w zasadzie wszystko można legalnie ściągnąć za darmo.

brazylia

 



30 polskich płyt 2014 roku

30 polskich płyt 2014 roku

Wybraliśmy w 19 osób, zakreślając – wydaje mi się – szeroki kwadrat pomiędzy Trójką, Unsoundem, Pardon To Tu i kawiarenkami.

Aby uświadomić sobie, jak bardzo rozrosła się nam polska scena muzyczna i jak okrzepła w ostatnich latach, załączam wszystkie zgłoszone tytuły – a i to przecież tylko strzępy całości.

*

3FoNIA – Chosen Poems
3moonboys – Na tym zdjęciu wcale nie wyglądasz grubo
Abrada – Abrada
Afro Kolektyw – 46 minut Sodomy
Artur Rojek – Składam się z ciągłych powtórzeń
Asi Mina – Biało
Baaba – EasterChristmas
Beaver – Cold Hands
BOK – Labirynt babel
Bulbwires – Bulbwires
Candelaria Saenz Valiente & Marcin Masecki – Hymnen
Columbus Duo – Expositions
Curly Heads – Ruby Dress Skinny Dog
Daktari – Lost Tawns
Daniel Spaleniak – Dreamers
Der Father – Wake Up
Die Flöte – Pizza
Dopelord – Black Arts, Riff Worship & Weed Cult
Ed Wood – Post-Mortem Lovers
Enchanted Hunters – Little Crushes
Evvolves – Hang
Fair Weather Friends – Hurricane Days
Felix Kubin mit Mitch & Mitch – Bakterien & Batterien
Fisz Emade – Mamut
Formalina – Formalina
Furia – Nocel
Gaba Kulka – The Escapist
Hatti Vatti – Worship Nothing
Hubert Zemler – Gostak & Doshes
HV/NOON – s/t
Innercity Ensemble – II
Iza – Painkiller
Jacaszek & Kwartludium – Catalogue des arbres
Janek Samołyk – Na prezent
Jazzpospolita – Jazzpo!
Jerz Igor – Mała płyta
Joanna Halszka-Sokołowska – Msza
John Lake – Carcosa
John Porter – Honey Trap
Julia Marcell – Sentiments
Junior Stress – Sound Systemowej Sceny Syn
jZamojski – Sześć
K – No longer trust these eyes of mine
Kapital – Kapital
Kapital – No New Age
Katarzyna Borek & Vojto Monteur – Tempus Fantasy
Kiev Office – Statek Matka
Kixnare – Rotations
Kristen – The Secret Map
Król – Nielot
Ksawery Wójciński – The Soul
Kuba Knap – Lecę, chwila, spadam
Kucharczyk – Demon Techno w Okularach
LAS – Szum
Limboski – Verba Volant
Lola Lynch – In Reverse
Lotto – Ask the dust
Lutto Lento – Prima Porta
Lux Occulta – Kołysanki
Major Kong – Doom Machine
Merkabah – Moloch
Michał Biela – s/t
Milky Wishlake – Five Contemporary Songs
Miron Białoszewski – Białoszewski do słuchu
Morowe – S
Msza św. w Altonie – Bezkrólewie
Natalia Nykiel – Lupus Electro
Natalia Przybysz – Prąd
Nervy – Nervy
Night Marks Electric Trio – Night Marks Electric Trio
Norymberga – Norymberga
O.S.T.R. & Marco Polo – Kartagina
Ola Bilińska – Berjozkele
Olivier Heim – A Different Life
Organek – Głupi
Pablopavo – Tylko
Pablopavo i Ludziki – Polor
Paula i Karol – Heartwash
Paweł Szamburski – Ceratitis capitata
Pchełki – Pan Hopsiup
Peter J. Birch – Yearn
Pole – Radom
Południca! – Królowa Czechosłowacji
PRO8L3M – Art Brut
Pustki – Safari
Rara – Planet Death Architecture
RSS B0ys – n00w
Sumpf – Sfumato
Skalpel – Simple EP
Skalpel – Transit
Skubas – Brzask
Solitude State – Full Time Dreamers
Soulpete – Soul Raw
Sutari – Wiano
Tede – #kurt_rolson
Ten Typ Mes – Trzeba było zostać dresiarzem
The Kurws – Wszystko co stałe rozmywa się w powietrzu
The Phantom – LP1
The Stubs – Social Death by Rock’n’Roll
Thaw – Earth Ground
Tomasz Sroczyński + Marek Pospieszalski – Bareness
Totemy – Będzie dobrze
Tutwiler – Palcociski
Vixen – Loco Tranquilo
Wacław Zimpel – To Tu Orchestra
Warszawskie Combo Taneczne – Przyznaj się
We Call It a Sound – Trójpole
We Draw A – Moments
We Will Fail – Verstörung
Westwood – Revolver
Wild Books – Wild Books
Wilga – Wilga
Wodoworok – Wodoworok
Wojciech Bąkowski – Telegaz
Wojtek Mazolewski Quintet – Polka
Wojtek Traczyk – Dziękuję, dobrze
Xxannaxx – Triangles
Zamilska – Untune
Żyto – Wiry

poland


Potrzeba matką wynalazków

Potrzeba matką wynalazków

Równo dwa lata temu mozolnie przeczesywałem sieć w poszukiwaniu lokalnych podsumowań muzycznych 2012. W ciągu roku tylko sporadycznie udawało się upolować coś ciekawego spoza sfery anglosaskiej, takie końcoworoczne zbiory dawały więc szansę na hurtowe nadrabianie. Jeśli trafiło się na właściwego człowieka czy redakcję – żniwa.

Tyle że raczej się nie trafiało. Wpisywanie zwrotów anglojęzycznych otwiera zwykle dostęp do najgorszego lokalnego mainstreamu. Kombinowało się więc z melhores discos nacionais czy innym mejores discos nacionales. Ale i wtedy w czołówce zwykły wyskakiwać jeśli nie radiowe popy, to teraz rocki. Zniechęcające. O ileż byłoby łatwiej, gdyby tę rozproszoną wiedzę zgromadzić w jednym miejscu.

Zaczęliśmy 1 stycznia. Jeśli każda z list przyniesie choćby jedno sensowne trafienie, i tak będzie czego słuchać tygodniami. Sami Japończycy przygotowali pięćdziesiątkę roku.

beehype