Slumdog Millionaire – Egzotyka ujarzmiona

.

A.R. Rahman, M.I.A. - Slumdog Millionaire Soundtrack (N.E.E.T. 2008). A. R. Rahman / M.I.A. – Slumdog Millionaire (N.E.E.T.)

Ocena 4/6

Danny’ego Boyla bardziej nawet niż za „Trainspotting”  ceniłem dotąd za współpopełnienie „28 dni później”, wciąż w czołówce moich ulubionych filmów. Ale „Milionerem z ulicy” przeszedł samego siebie. Sporo i pięknie namieszał (nie tylko w kinie, bo i w samych Indiach), łącząc dwa odległe światy i dwóch nie mniej odległych sobie facetów. Za co, mam nadzieję, docenią go dziś w nocy na Oscarach, niech ma. Statuetka pewnie powędruje też do twórcy muzyki – także w mieszaniu się lubującego – skoro są na to aż trzy szanse: za cały krążek oraz pojedyncze utwory „O..Saya” i „Jai Ho”. Chyba że Akademia będzie wolała wykazać się oryginalnością i zadecydować inaczej niż konkurencyjna załoga z Hollywood przyznająca Złote Globy. Ale wówczas i Boyle nic nie dostanie, za to wszystko pójdzie, o zgrozo, dla Benjamina Buttona. [Aktualizacja: „Slumdog” dostał osiem statuetek – w tym za muzykę oraz „Jai Ho”].

Mistrz Bollywoodu, indyjski Timbaland, Mozart z Madras – przydomków do wyboru, do koloru. Niewątpliwie prawdziwy jest ten pierwszy, bo Allah Rakkha Rahman ma na koncie 130 bollywoodzkich ścieżek filmowych sprzedających się w setkach milionów egzemplarzy. Soundtrack do „Slumdoga” stworzył… w dwa tygodnie, chociaż miał na to dwa miesiące. Może dlatego, że wskazówki reżysera ograniczyły się do „something different and loud”. Podobno już sam soundtrack miał nieść społeczne przesłanie i pewnie tak udane spotkanie sprawnego hinduskiego rzemieślnika z wyrazistością muzycznej terrorystki z Londynu dla indyjskich muzyków może być ważnym sygnałem.

Najlepszy tu „Paper Planes” (nie jestem w stanie uwolnić się od tych pięciu wystrzałów) M.I.A. wprawdzie zaprezentowała nam już dwa lata temu na albumie „Kala” – a wcześniej częściowo podkradła The Clash – ale perełek jest tu znacznie więcej. Poza wspomnianymi nominacjami oskarowymi „O..Saya” czy żartobliwie traktowanym „Jai Ho”, są tu jeszcze „Ringa Ringa” z uroczym śpiewem Alki Yagnik oraz rewelacyjne gębowe wyczyny w „Liquid Dance”. Niestety nie brakuje i gniotów: niewiarygodnie kiczowate „Aaj Ki Raat” i „Dreams on Fire”, nudne „Millionaire” i „Latika’s Theme”. Jako całokształt jest to w sumie przykład na to, że nawet przy braku specjalnego wyczucia kompozytorskiego, samo łączenie stylistyk odległych geograficznie i czasowo daje pewną gwarancję ciekawego efektu i zwrócenia na się uwagi.
.


Fine.




2 komentarze

  1. bartek winczewski pisze:

    no i jest Oscar. a nawet dwa, bo za piosenkę też. i bardzo dobrze!
    pozdrawiam :)

  2. Mariusz Herma pisze:

    Ano, i ogólniej oskarowo też zaskakująco dobrze
    pozdrawiam kolegę! :-)

Dodaj komentarz