może matthew herbert np. z bodily functions, mi czasami podczas towarzyszył. a niedawno moritz oswald w róznych odsłonach i ride z nowhere ze mną „jeździli” rowerem i też było miło. jestem chyba uprzywilejowany bo niedaleko las niewielki a tam szkoda czymkolwiek naturę zagłuszać
Dan Deacon, oczywiście. Atari Teenage Riot się tez wybornie sprawdza, a jakbyś chciał biegać tak spacerowo (bo to wyżej to jednak testy rowerowe:) to może Rinneradio:
Dana Deacona nawet wypróbowałem miesiąc temu, ale o dziwo się nie sprawdził. To jest jakaś tajemnicza materia, w której rzewne „I Grieve” Petera Gabriela potrafi wypaść lepiej niż składanka techno (konkretnie dwójka Anjunabeats).
A muzyka do chodzenia to jeszcze inna działka, na znacznie dłuższą dyskusję (choćby dlatego, że tutaj już bezwzględnie krok imituje rytm kawałka, nie ma zmiłuj się).
Dan raczej żarcik:) Nie znam się na bieganiu, ale podejrzewam, że się równe tempa przydają, co na rowerze już nie jest takie konieczne (chyba, że szosowym:) Może coś z repetycyjnych w takim razie? Reich, Glass – Music for Marimbas, czy jakieś inne Quatsi
Coś co nie narzuci morderczego tempa poprzez muzykę (chyba że jesteś odporny na nieświadome przystosowanie tempa biegania do słyszanych dźwięków). LCD Soundsystem faktycznie miało przeznaczenie stricte do biegania, ja jednak wolałem zawsze wydeptywać chodniki bez mp3 na uszach (to, o czym napisałem w pierwszym nawiasie to jedno, ale dwa, że słuchawki mi wypadały;)).
Lcd soundystem miks dla nike
A to dobre jest? Nazwa to jedno, ale czy to się sprawdza w praktyce i przy okazji ciekawie brzmi?
Lcd soundsystem jest dobre ;)
Dodam, że w finale ma nawet specjalny fragment do rozciągania kończącego trening ;)
Mi się wybornie biegało przy debiucie Bird And The Bee.
może matthew herbert np. z bodily functions, mi czasami podczas towarzyszył. a niedawno moritz oswald w róznych odsłonach i ride z nowhere ze mną „jeździli” rowerem i też było miło. jestem chyba uprzywilejowany bo niedaleko las niewielki a tam szkoda czymkolwiek naturę zagłuszać
Dan Deacon, oczywiście. Atari Teenage Riot się tez wybornie sprawdza, a jakbyś chciał biegać tak spacerowo (bo to wyżej to jednak testy rowerowe:) to może Rinneradio:
http://www.youtube.com/watch?v=ojJtubwlGlU
mnie się z tym na uszach dobrze chodziło do sklepu po fajki :)
Dana Deacona nawet wypróbowałem miesiąc temu, ale o dziwo się nie sprawdził. To jest jakaś tajemnicza materia, w której rzewne „I Grieve” Petera Gabriela potrafi wypaść lepiej niż składanka techno (konkretnie dwójka Anjunabeats).
A muzyka do chodzenia to jeszcze inna działka, na znacznie dłuższą dyskusję (choćby dlatego, że tutaj już bezwzględnie krok imituje rytm kawałka, nie ma zmiłuj się).
Dan raczej żarcik:) Nie znam się na bieganiu, ale podejrzewam, że się równe tempa przydają, co na rowerze już nie jest takie konieczne (chyba, że szosowym:) Może coś z repetycyjnych w takim razie? Reich, Glass – Music for Marimbas, czy jakieś inne Quatsi
„Since I left you”
gus gus – forever sprawdza sie u mnie do jazdy rowerem, pzdr
Coś co nie narzuci morderczego tempa poprzez muzykę (chyba że jesteś odporny na nieświadome przystosowanie tempa biegania do słyszanych dźwięków). LCD Soundsystem faktycznie miało przeznaczenie stricte do biegania, ja jednak wolałem zawsze wydeptywać chodniki bez mp3 na uszach (to, o czym napisałem w pierwszym nawiasie to jedno, ale dwa, że słuchawki mi wypadały;)).
Jeśli The Field, to także kompaktowy Kaito (http://www.kompakt.fm/artists/kaito), ale myślę że Move D z Benjaminem Brunnem (http://www.myspace.com/movedbenjaminbrunn) również całkiem dobrze się nadają – chyba pisałeś kiedyś o nich.
Wszyscy biegający znajomi polecają Klaxons, mnie tam się przy tym spacerowało średnio, ale cytuję ekspertów.
Hmmm… Ostatnio spacerowałem przy nowym Heyu i miło było;-)