Prośba o opinię do tekstu

„Dzień dobry,

jestem studentem drugiego roku dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, a przy okazji osobą żywo zainteresowaną muzyką. W trzyosobowej grupie studentów przygotowujemy tekst artykułu zaliczeniowego, którego tematem jest obecna kondycja dziennikarstwa muzycznego w Polsce (z położeniem nacisku na internet). Ponieważ w tekście mają znaleźć się opinie ekspertów argumentujące stawiane tezy pomyślałem, że warto zwrócić się o nią do Pana.

Pytanie brzmi: skąd bierze się negatywny odbiór dużej części tekstów poświęconych muzyce pojawiających się w – najogólniej mówiąc – mainstreamowych mediach? I czy w związku z oczywistymi przewagami jakie ma internet nad tradycyjnym dziennikarstwem (regularność i swoboda publikacji, objętość tekstów – czego dobrą ilustracją jest choćby Pański blog) ma ono jeszcze w ogóle sens? Jeśli tak, to w czym upatrywać jego przyszłości”.

Myślę, że są (co najmniej) trzy powody  – jeden nieuzasadniony, ale poniekąd naturalny, drugi uzasadniony częściowo, a trzeci całkowicie zrozumiały.

Pierwszy to zwykła niechęć młodych ambitnych do starszego pokolenia, 'establishementu’, czy w ogóle do mainstreamu, podejrzenia o interesowność prasy profesjonalnej, i tak dalej. Do niedawna pewnie też i jakaś tam zazdrość, że człowiek może dostawać płyty za darmo, wchodzić bez biletów na koncerty, i jeszcze się z tego utrzymywać. Nic nowego i trzeba się z tym pogodzić. Skądinąd zdaje się, że takie serwisy jak Porcys czy Screenagers przez niektórych są odbierane jako na tyle już profesjonalne, by traktować je z podobnym sceptycyzmem.

Druga rzecz to fakt, że dziennikarz nie pisze dla innych dziennikarzy – choćby (pół)amatorów. To normalne, że nie znajdują oni w dziennikach czy tygodnikach tekstów takich, jakie mogłyby ich zainteresować i słusznie robią, że szukają ich w sieci. Recenzje muzyczne na papierze to zwykle krótkie notki, ale takich właśnie szuka „zwykły czytelnik”. Krótko i atrakcyjnie. Media tradycyjne reagują też z pewnym opóźnieniem, co czasem denerwuje, a w oczach osób będących bardzo na bieżąco jest wręcz kompromitujące, ale jednocześnie ratuje je przed dziecinnym skakaniem od hype’u do hype’u.

(Inaczej rzecz ma się oczywiście z prasą muzyczną, od której wymaga się nieco innego podejścia, ale tu nie możemy patrzeć przez pryzmat polskiego, koślawego przecież rynku – „Machina” nie jest pismem muzycznym, ale popkulturowym, choć z ambicjami ogarniania muzyki, „Teraz Rock” jest fenomenem samym w sobie, a prasa metalowa to megafony wytwórni płytowych. Nie miałbym za to problemu ze wskazaniem kilku anglosaskich tytułów, które świetnie piszą o muzyce nawet z punktu widzenia osoby siedzącej w muzyce po uszy – a sam należę do pokolenia dość krytycznego względem „tradycyjnej krytyki”, bo pierwsze kroki stawiałem już w internecie).

Trzecia rzecz dotyczy pobieżności, nieścisłości, czy nawet błędów, które od czasu do czasu popełnia dziennikarz z natury mniej wyspecjalizowany niż tych kilku fanów, którzy zawsze przeczytają jego artykuł i wyłapią najdrobniejsze potknięcia. Oni są znawcami danego zespołu czy nurtu, on w każdym artykule zajmuje się nieco innym tematem (szczególnie trudno bywa w dziennikach, gdzie na napisanie tekstu ma się niekiedy kilka kwadransów). To nie usprawiedliwia ewentualnych błędów i słusznie wytykają je czytelnicy – zawsze tak było, tyle że dzięki internetowi wyraźniej to widać.

Pewnie więcej jest tych przyczyn – sam chętnie zapytałbym Ciebie o zdanie.

Co do sensowności „tradycyjnego” dziennikarstwa w dzisiejszych czasach: dzięki internetowi łatwiej zauważyć przepaść, jaka oddziela „prawdziwych” fanów muzyki, hobbystów żyjących nią na co dzień – „nerdów”, jak to ujął lewar – od osób traktujących ją jako jedną z wielu rozrywek, kupujących / poznających kilka, kilkanaście płyt rocznie. Ci pierwsi oczywiście poradzą sobie bez zawodowych krytyków, bo rekomendacje czerpią od znajomych (choćby i wirtualnych), a informacje potrafią znaleźć sobie sami – mają na to czas i energię. Dlatego tak trudne czasy nastały dla prasy muzycznej – sprzedaż NME zdaje się po raz pierwszy w historii spadła do liczby pięciocyfrowej, a to przecież tygodnik, reagujący stosunkowo szybko.

Słuchacze niedzielni (niezaangażowani?) wolą dostać gotową rekomendację – coraz częściej raczej koncertową niż płytową – gotowy artykuł, gotową syntezę, bez przeklikiwania się przez Wikipedię, fora i blogi. A liczba takich słuchaczy rośnie, bo muzyka jako taka już od dekad nie była równie popularna. I to widać w prasie mainstreamowej, która paradoksalnie coraz więcej miejsca poświęca muzyce, jeszcze do niedawna traktowanej po macoszemu w porównaniu z kinem, które ma podobny zasięg. (Teatr czy sztuka mają oczywiście jeszcze mniej miejsca – choć w Wielkiej Brytanii bywa inaczej – ale to ma uzasadnienie w popularności).

Wbrew pozorom dziennikarz mainstramowy z jakimś tam bagażem doświadczeń nie konkuruje z sieciowymi portalami / blogami, bo interesują go inne formy i inna publiczność. A jeśli nawet jest inaczej, to ma przewagę w postaci warsztatu pisarskiego – bądźmy szczerzy: teksty blogerów często potrafią czytać tylko inni blogerzy, a nie ludzie czekający w kolejce na poczcie. Ma też (powinien mieć) dystans, szersze spojrzenie – kosztem specjalizacji, ale czytelnik oczekuje dobrej historii, a nie bardzo szczegółowej analizy. Ma też dostęp do artystów, a dobrego wywiadu nie zastąpią chaotyczne wpisy wykonawców na Twitterze czy MySpace. No i wreszcie ja jestem w stanie spędzić kilka dni dopracowując większy artykuł – to moja praca, tak zarabiam na życie, a mój tekst przechodzi jeszcze potem przez sito redakcyjne  – podczas gdy writerzy sieciowi muszą pisać po zajęciach / po pracy.

Jak to się będzie zmieniało wraz z przechodzeniem „profesjonalnych mediów” do internetu i czytników elektronicznych? Sam jestem ciekaw, ale podejrzewam, że w przypadku prasy mainstreamowej nie tak bardzo, jak byśmy się tego spodziewali.


Fine.




6 komentarzy

  1. Pablo Renato pisze:

    „“Teraz Rock” jest fenomenem samym w sobie”

    Jest przede wszystkim cezurą gustu polskich 30-40 latków. Konserwatywne to to, jak Watykan.

  2. macio pisze:

    why won’t you – XIX-wiecznie pojmowane media – just DIE!!!

  3. airborell pisze:

    Weiss i Królikowski bynajmniej nie są 30-latkami. Ani nawet 40 :).

  4. Pablo Renato pisze:

    „Weiss i Królikowski bynajmniej nie są 30-latkami. Ani nawet 40 :).”

    Redaktorzy Bravo też nie mają 15 lat, goddamnit.

  5. airborell pisze:

    Wybacz, ale analogia jest kompletnie bzdurna. Panowie Wiesławowie nie dlatego redagują „TR” w taki sposób, że przeprowadzili jakieś badania focusowe i wyszło im, że pismo o ortodoksyjnie rockowej linii będzie się lepiej sprzedawać niż pismo o szerszej tematyce. Oni redagują „TR” tak dlatego, że sami się na tej rockowej ortodoksji wychowali, na innej muzyce się nie znają, w momencie, gdy najciekawsze zjawiska w muzyce popularnej zaczęły dziać się poza rockiem nie potrafili rozszerzyć formuły pisma tak, żeby te zjawiska objąć. Nie potrafili przyciągnąć nowych nazwisk.

  6. Pablo Renato pisze:

    „Panowie Wiesławowie nie dlatego redagują “TR” w taki sposób, że przeprowadzili jakieś badania focusowe i wyszło im, że pismo o ortodoksyjnie rockowej linii będzie się lepiej sprzedawać niż pismo o szerszej tematyce”

    Nie, no pewnie, że nie. Czasopisma (radia, telewizje) nigdy nie robią badań focusowych i nigdy nie dowiadują się, jakiego mają czytelnika/słuchacza/widza. Nie dopasowują się też do niego contentowo (sorry za makaronizm man), żeby sprzedać więcej egzemplarzy/zwiększyć oglądalność.
    To byłby przecież głupi pomysł…

    „Oni redagują “TR” tak dlatego, że sami się na tej rockowej ortodoksji wychowali, na innej muzyce się nie znają, w momencie, gdy najciekawsze zjawiska w muzyce popularnej zaczęły dziać się poza rockiem nie potrafili rozszerzyć formuły pisma tak, żeby te zjawiska objąć. Nie potrafili przyciągnąć nowych nazwisk”

    Tu się zgodzę, to na pewno jeden z powodów, ale pamiętaj, że nie są jedyni w redakcji. Myślę, że zdają sobie sprawę, że naginanie zawartości pisma do gustu dwóch osób to raczej ryzykowne zajęcie. Ale po części tak, niejako musi to rzutować na TR.

Dodaj komentarz