Za długie, nie przeczytam (Kiosk sierpień 2010)

O zguglowaniu umysłów pisze Jacek Dukaj. Niby tylko nazywa to, co już wiemy, ale zawsze miło rozpoznać bratnią duszę w człowieku, który jakoś potrafił usiąść i wystukać tysiąc sto stron. (Ja byłem dumny, że zdołałem je przeczytać; duża w tym zasługa analogowego PKP). Poza tym Dukaj nie zatrzymuje się na odbiorcach, ale patrzy także na proces twórczy. Długie, przeczytałem.

W tym akapicie zareklamuję Patricka Chovaneca relację z Korei Północnej.

Pitchfork bez zbędnego patosu pisze o producenckim spadku, który pozostawił J Dilla. Nawet jeśli to nie twój interes, to polecam jako darmową lekcję słuchania analitycznego. Dorobek Pitchforka z kolei podsumowuje „Time”, a „NPR” rozprawia się z podejściem PFM do jazzu.

Dzięki „New Scientist” dowiedziałem się o istnieniu archeologii akustycznej i szczególnych właściwościach muzycznych Stonehenge, a za sprawą „Rolling Stone” odkryłem malarstwo Boba Dylana. „New York Times” przypomniał mi zaś, że sieć nie zapomina (też długie).

Cały blok poświęcony dubstepowi przygotował Drowned in Sound. Najciekawszy w zestawie wydaje się wywiad z Malą, rozbrajająco szczerym w swojej obojętności na ewolucję gatunku, którą słychać zresztą na jego nowej płycie (moim zdaniem nieudanej). Zupełnie odmienną strategię (moim zdaniem słuszną) Skream usprawiedliwia w rozmowie z „Guardianem” (audio).

Na stronie „Wired” można spędzić trzy minuty z twórcami muzyki do gier i posłuchać o zmaganiach z nieliniowym charakterem medium, w zasobach NPR znajdziecie piknikowy koncert całej rodziny Marsalisów, a Hennessy pomoże nadrobić nieobecność na Off Festivalu (koncert The Tallest Man on Earth mnie urzekł)

Z cyklu o klasyce po ludzku: zjawiskiem blokad twórczych zajęło się BBC, a Resident Advisor (Pitchfork elektroniki) porozmawiał z Krzysztofem Pendereckim, jak nikt inny przedtem. Wiemy już, czy dyrygenci są nam koniecznie potrzebni do szczęścia (są) i znamy wyniki ankiety, która miała odpowiedzieć na pytanie, co Brytyjczycy wiedzą o poważce (nic).

Znów okazało się, że Efekt Mozarta to bujda, tyle że tym razem stoi za tym 15 lat badań. The King’s Singers streścili historię klasyki w 10 minutach (znakomitość), a najgorsze nagranie w historii świata wybrał Alex Ross (już nie mogę się doczekać jego nowej książki). Alex James wspomina tymczasem, jak klasyka wyrwała go z rozpaczy po rozpadzie Blur.

Na deser adres firmy, której po śmierci można oddać prochy na winyl z własnym przesłaniem w rowkach, specyficzne Q&A z Joanną Newsom oraz lista 13 ulubionych płyt Morrisseya, której połowę zajmuje Velvet Underground i Nico. Na stronie „Der Spiegel” znalazłem prześwietne zdjęcie nigeryjskiego zespołu The Professional Seagulls Dance Band of Port Harcourt. Stamtąd też powyższa południowoafrykańska okładka z lat 70.

Calvin o zgubności samowystarczalności.

Fine.




3 komentarze

  1. @Dylan – podobno kupno obrazu jest obecnie jedyną metodą na zdobycie autografu Dylana

  2. iammacio pisze:

    dukaj@ przeczytałem. podoba mi się motyw 'zguglowania’ współczesnej prozy. choć ja to akurat same starocie czytam. póki co.

    p4k@ tekst o J Dilla faktycznie zacny. Time raczej dostrzega 'nową’ siłę co mnie trochę dziwi; w Chicago p4k-festiwal to instytucja – na darmowy showcase walą tłumy ludzi, którzy nie korzystają z ich strony www.

    jazz@ to temat na dłuższą dyskusję. częściowo zgadzam się z macphersonem dissującym podejście p4ka to muzyki innej-niż-indie (http://alexmacpherson.tumblr.com/post/969138077/so-alex-what-id-like-to-know-is-why-do-you-dislike#disqus_thread) ale wyżej niż on oceniam poziom samoświadomości seriwsu.

  3. Mariusz Herma pisze:

    Zguglowanie dosięga też songwritingu – te wszystkie okołochillwave’y i post-dubstepy to są rzeczy lepione ze strzępów, mikrowątków, zaczynają się i kończą nie wiadomo gdzie. Robią wrażenie, nie mają fabuły. Może stąd taka a nie inna reakcja Sufjana.

Dodaj komentarz