Mnie niespecjalnie to dziwi. Przede wszystkim 2 rózne osoby piszące, więc najbardziej naturalna rzecz na świecie.
Druga sprawa – nie udawajacie że nie wiecie, że oceny albumów zmieniają się w czasie, inaczej odbiera się pewne płyty z dystansu. To dla mnie naturalne, wy nigdy nie zmienialiście opinii o muzyce po paru latach?
Ocena z dystansu chyba musi się w piczforku zmieniać raczej wykładniczo niż liniowo (jak sugeruje algorytm Bartka), skoro reedycja debiutu NIN po 17 latach dostaje 5,6, a po 22 – 9,5. Dobre, dobre
nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz pitchfork wyczynia takie rzeczy :)
+1 do oceny za nośnik i +0,2 (w przybliżeniu) za każdy rok od daty wydania – może jakiś ciekawy algorytm PFM dałoby się spisać? :-)
nie pierwszy i nie ostatni:
http://pitchfork.com/reviews/albums/184-i-get-wet/
http://pitchfork.com/reviews/albums/16836-i-get-wet/
„Pitchfork’s biggest statistical mea culpa ever” ;)
Tym razem dzięki lepszej okładce? :-)
Już to kiedyś wrzucałem:
http://pitchfork.com/reviews/albums/5804-pretty-hate-machine/
http://pitchfork.com/reviews/albums/14890-pretty-hate-machine/
W tym wypadku to też chyba kwestia okładki:)
Mnie niespecjalnie to dziwi. Przede wszystkim 2 rózne osoby piszące, więc najbardziej naturalna rzecz na świecie.
Druga sprawa – nie udawajacie że nie wiecie, że oceny albumów zmieniają się w czasie, inaczej odbiera się pewne płyty z dystansu. To dla mnie naturalne, wy nigdy nie zmienialiście opinii o muzyce po paru latach?
Pewnie, masz rację. Z Pitchforkiem jednak ten problem, że taką pomyłką potrafi uwalić karierę :-)
Oj, potrafi :>. http://pitchfork.com/reviews/albums/8201-separation-anxieties/
A co do Bright Eyes to się bardziej przychylam do pierwszej recenzji.
Ocena z dystansu chyba musi się w piczforku zmieniać raczej wykładniczo niż liniowo (jak sugeruje algorytm Bartka), skoro reedycja debiutu NIN po 17 latach dostaje 5,6, a po 22 – 9,5. Dobre, dobre