Znaczenia walorów wizualnych dla kariery popkulturowej naukowo dowodzić nie trzeba. Wzrokowcami okazują się jednak najwięksi poważnomuzyczni melomani, jak dowodzi w nowym badaniu pewien pianista i zarazem akademik z londyńskiego University College.
Zwerbował do swojego eksperymentu tysiąc wolontariuszy, rozdzielając wejściówki po połowie pomiędzy znawców tematu i totalnych partyturowych amatorów. Mieli oceniać występy zarejestrowane podczas topowych konkursów wykonawczych (po trzy na rundę). Celem było sprawdzenie, czy ich typy zgodzą się z oficjalnymi sędziowskimi werdyktami.
Sęk w tym, że tylko co trzeciemu z nich zapewniono audio oraz wideo. Pozostali stawiali diagnozę na podstawie samego tylko dźwięku lub obrazu. Obserwacje cokolwiek zdumiewają:
• Dyletanci oceniający na podstawie słuchu i wzroku albo samego słuchu osiągnęli rezultaty w zasadzie losowe – trochę więcej niż jedną trzecią strzałów trafili. Za to ci bazujący wyłącznie na wizji prawidłowo wytypowali aż połowę kandydatów.
• Eksperci okazali się słuchaczami jeszcze gorszymi. Z obrazem czy bez, jeśli tylko mieli dostęp do ścieżki dźwiękowej, to pudłowali ponad dwa z trzech razy. Zdając się na oczy szczęśliwie dorównywali nowicjuszom zbliżając się do 50-procentowej skuteczności.
To zaś prowokuje tyleż podstawowe co niebezpieczne dla pewnych kręgów podejrzenie. Bo może lepsze muzycznie wykonania po prostu efektowniej wyglądają, na przykład większa koncentracja na dźwięku idzie w parze z ostentacyjną gestykulacją i mimiką. Ale być może przy zbliżonym poziomie wykonawczym – przecież wszyscy finaliści prestiżowych konkursów są arcymistrzami – prowadzi do tego, że czcigodni jurorzy najzwyczajniej w świecie oceniają po wyglądzie.
Zabawnie w tym wszystkim porównanie deklaracji odnośnie tego, co się naprawdę liczy (wykres lewy), z egzekucją (wykres prawy):
Jeszcze bardziej zastanawia porównywalna skuteczność nieuków i osłuchanych przy akustycznej oraz wizualno-akustycznej ocenie wykonania. Sugerowałaby to, że coś takiego jak znawstwo muzyczne zwyczajnie nie istnieje.
.
Na poziomie wyczynowym niekoniecznie mnie to dziwi. Gdyby wykonawcy różnili się o kilka klas wtedy spodziewam się wyraźnej dominacji znawców nad dyletantami. Możecie spać spokojnie :)