2013: Muza Luzem (cz. 2)

Tony Baboon

Tony Baboon – Pinecones River

Bukareszt, Rumunia

„Cześć Mariusz. Masz rumuńsko brzmiące nazwisko. No i bardzo przyjemny kraj. Kilka lat temu odwiedzałem Warszawę i byłem pod wrażeniem tego, jak wiele tam zieleni”. A w załączniku piosenka, w sprawie której do niego napisałem. Pytałem tylko, gdzie można ją kupić w przyzwoitej jakości, bo to jeden z moich tegorocznych faworytów w dziedzinie piosenki radosnej, której autor wydaje się skrajnym wiercipiętą: jeśli akurat nie kombinuje z rytmem, to zmienia rejestr głosu. A co do Hermów, to według którejś z książek o nazwiskach mieli(śmy) przywędrować z Bałkanów. Może jednak Baboon ma rację, skoro tak ciągnie mnie w rumuńskie Karpaty?
.

Kinetica - II

Kinética – Halo

Santiago, Chile

Druga płyta chilijskiej piosenkarki i producentki trwa zaledwie 26 minut, więc nawet w ramach przygody krajoznawczej nie zaszkodzi posłuchać jej chociaż raz w całości. Sercem albumu jest niewątpliwie „Halo”. Do połowy senna ballada fortepianowa ze słusznie repetowanym tematem podpartym ambientowym chórkiem. Od połowy masywny triphopowy walec, którego przytłaczającą powagę tylko na moment rozjaśnia klarowny wokal Kinétiki (z domu Emiliana Araya). Skojarzenia z Massive Attack goszczącym wszelakie świetliste soprany tyleż nieuniknione, co nieszkodliwe, a w pozostałych utworach znacznie mniej narzucające się.

.

Scarlet Chives - This Is Protection

Scarlet Chives – In A Ground Floor Apartment

Kopenhaga, Dania

Bo czasem bywa tak, że b-strona singla na głowię bije tę pierwszą (teledysk zdecydowanie dla osób pełnoletnich i nie nadwrażliwych). O całej drugiej płycie sekstetu duńskiego wydającego w wytwórni norweskiej się nie wypowiem, bo jeszcze do niej nie dotarłem – zresztą serwisy streamingowe też zaspały i nawet RYM nie ma okładki. Ale w kontekście podsumowań roku wypadałoby się nią zainteresować, skoro tak znakomity utwór z niej wyleciał. Doskonały dowód na to, że można inspirować się anglosaskimi hajpami bez powielania tamtejszej pretensji i nudy.

.

La Yegros – Viene de Mi

La Yegros – Viene de Mi

Buenos Aires, Argentyna

Tembr głosu Mariany Yegros niejednemu zagra na nerwach. Ale teledysk powinien spodobać się każdemu. Przy wszystkich wideofajerwerkach mijającego roku to właśnie on będzie mi się kojarzył z datą 2013, bo zawsze robi na mnie wrażenie przerost rezultatu końcowego nad pierwotnym pomysłem, w tym wypadku szalenie prostym. Co do samej piosenki, to poza owym tembrem (mnie w końcu uwiódł) niejednokrotnie zwielokrotnianym w harmoniach, drżącą gitarą i bujającym rytmem cumbii cieszy chociażby bandoneon w kontekście innym niż tango.
.

Nekochan - One Sound

Nekochan – One Sound

Francja

Mało kto porywa się na naśladowanie , bo wyrazistość Islandki grozi natychmiastową identyfikacją inspiracji i bolesną konfrontacją z oryginałem, z którym trudno się równać nie tylko na polu muzycznym, ale i w dyscyplinach pozaartystycznych: charakter, prezencja, prace społeczne, zawsze nokaut. Chloé Oken znana także jako Chloé Arnaud zaryzykowała. I brawo. Kształcona klasycznie wiolonczelistka, przybrana córka gitarzysty flamenco postawiła na elektronikę użytkową i swoimi glitch-popowymi miniaturkami z wydanej jesienią EP-ki pocieszy tych z fanów Björk, którzy na przełomie wieków poczuli się nagle osamotnieni. Mnie zachwyciła detalem: kilkusekundową oktawą w trzecim wersie podlinkowanego „One Sound”.

.

Fine.

 




Jeden komentarz

  1. ArtS. pisze:

    Kinetica podoba mi się najbardziej. Szkoda, że taka krótka… to właściwie EPka, nie płyta.

Dodaj komentarz