Najpierw kilka słów o wyczynach pracoholika Yasutaki Nakaty, potem kilka cennych i/lub ciekawych płyt, a na koniec ponaddźwiękowy przelot – czyli podsumowanie japońskie.
Gdybym miał polecić tylko jeden ubiegłoroczny album tamtejszy, padłoby najpewniej na Tricot (トリコ). Girls’ Generation!
.
Ha, fajnie, że zauważyłeś tricot. Ciekawe jest to, że dziewczynom udaje się jednać sympatię hipsterów i wielbicieli „muzyki dla muzyków” — rzadkie. W każdym razie takie odniosłem wrażenie… ;-)